Powieść „Cujo” to klasyka horroru. Emocjonalna masakra. Stephen King po latach wspomina co go zainspirowało i czego żałuje z tamtego okresu. Dlaczego film ma inne zakończenie niż książka? Oto kilka ciekawostek o „Cujo”.
Stephen King powieścią „Cujo” w 1981 roku przeraził świat. To horror emocjonalnie brutalny. Bernardyn Cujo jest sympatycznym psem, ulubieńcem dzieci. Z powodu wścieklizny zmienia się jednak w morderczą bestię. Tymczasem Donna Trenton i jej dziecko utknęli w zepsutym samochodzie na odludziu. W upale auto nagrzewa się jak piekarnik, a krwiożerczy bernardyn raz za razem atakuje pojazd. Sceny walki o dziecko i starcia z psem wyrywają serce. Sceny z perspektywy psa, walczącego z postępującym szaleństwem, wyciskają łzy.
Ale tego o „Cujo” pewnie nie wiecie…
Chcesz więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram
Stephen King nie pamięta pisania Cujo? „The drunk book”
Stephen King pisząc powieść „Cujo” zmagał się uzależnieniem od narkotyków i alkoholu. Wyznał, że ledwo pamięta pisanie powieści, nazywając ją „the drunk book”. Bardzo lubi „Cujo” i żałuje, że nie pamięta radości jaką czerpał wówczas z pisania. Wyznał, że przygotowując się do napisania „Cujo” chciał „stworzyć książkę, która będzie jak cegła wrzucone przez okno, inwazyjną i pełną anarchii jak punk rock”.
Inspiracją była wyprawa Stephena Kinga motocyklem do warsztatu w Maine w 1977 roku. Był to warsztat na obrzeżach Bridgton, pośrodku niczego. Gdy pisarz dotarł na miejsce, zaatakował go bernardyn Gonzo (King później mówił o psie Joe). Wkrótce ukazał się artykuł o dziecku zagryzionym przez psa. Bernardyn zabił chłopca w okolicach wspomnianego warsztatu.
„Nie gryzie. Nigdy wcześniej na nikogo nie warczał. Nie spodobała mu się twoja twarz” – miał powiedzieć właściciel warsztatu Kingowi.
Samo imię tytułowego psa zainspirował William Lawton Wolfe. Był jednym z członków założycieli Symbionese Liberation Army, amerykańskiej radykalnej grupy z siedzibą niedaleko Oakland w Kalifornii. Przyjął pseudonim „Kahjoh”, który w mediach przyjął się z błędem jako Cujo.
Co ciekawe, King kilka razy zapowiadał, że „Cujo” dostanie sequel. W 2022 roku wspomniał, że pracuje nad powieścią „Rattlesnakes„, w której dwóch czterolatków wpada do dziury pełnej węży. Finalnie dostaliśmy opowiadanie w zbiorze „Im mroczniej, tym lepiej”, które kontynuuje historię jednego z bohaterów „Cujo”.
W poszukiwaniu inspiracji. Cujo miał zabijać w Anglii, ale…
Szukając weny do napisania nowej powieści o duchach, Stephen King przeniósł się do Anglii. Mieszkał z rodziną w nieogrzewanym domu przez 3 miesiące. Pierwotnie powieść w ogóle nie miała być osadzona w Maine. King przeczytał jednak wspomniany artykuł o bernardynie, który zagryzł dziecko w jego rodzinnych stronach. Postanowił wrócić do USA.
Bohaterka powieści Donna Trenton jedzie do warsztatu psującym się Fordem Pinto. Taki sam awaryjny model auta miał Stephen King. Jeździła nim jego żona Tabitha. Zaczął zastanawiać się, co zrobiłaby, gdyby auto padło na odludziu terroryzowanym przez wściekłego psa.
King od dawna łączy swoje powieści w jedno uniwersum. W książkach Kinga można znaleźć odniesienia do wypadku z 1980 roku w Maine, gdy wściekły pies zabił kilka osób w Castle Rock.
Film „Cujo”. Mroźne lato, odgryziony nos i labrador jako berbardyn
Zakończenie powieści „Cujo” zostało negatywnie ocenione przez krytyków. Być może dlatego w ekranizacji z 1983 roku zostało zmienione, czego domagał się sam Stephen King. Przyznał, że przez finał powieści „dostawał listy pełne nienawiści”. Naciskał również, by reżyserem adaptacji został Lewis Teague.
W filmie tytułowego psa zagrało kilkanaście bernardynów. W scenach, gdy pies taranuje samochód, użyto sztucznego zwierzęcia i aktora w kostiumie psa. Produkcja przygotowała też kostium bernardyna, który miał nosić labrador, ale finalnie go nie wykorzystano.
W scenie ataku na samochód jeden z bernardynów Cubby odgryzł dublerce głównej aktorki czubek nosa. Udało się go przyszyć. Aktorka Jean Coulter wcześniej na planie horroru „Szczęki 2” (1978) straciła brwi i rzęsy, gdy podczas scen z flarami zapaliła się jej peruka.
Chociaż film rozgrywa się upalnym latem… kręcono go w listopadzie i grudniu. Gdy Donna Trenton i jej dziecko umierali z gorąca, aktorzy tak naprawdę byli przemarznięci na kość. Celowo utrzymywano niską temperaturę, by wywołać mocniejsze emocje u aktorów.
Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram