Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat - recenzja filmu

Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat – z tarczą czy na tarczy? [RECENZJA FILMU]

Read Time:3 Minute, 16 Second

„You are not Steve Rogers” – mówi Harrison Ford do Sama Wilsona. W punkt podsumował film „Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat”.

Gdyby Marvel był pizzerią, to by zbankrutował, bo coraz częściej nie dowozi? Teraz dostarczył produkt odgrzewany, trochę suchy i to bez niektórych najlepszych składników. Niby szału nie ma, narzekamy, ale nie oszukujmy się – wszyscy lubimy napchać się takim fast foodem w piątkowy wieczór. „Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat” to puste kalorie, po których wiesz, że będzie ci się odbijało, ale i tak już myślisz o ponownym zamówieniu.

Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat
Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram

Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat – w cieniu Hulka

O czym jest „Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat”? Fabuła to tylko pretekst. Ktoś próbuje zabić prezydenta (świetny Harrison Ford), ktoś zostaje wrobiony i trzeba oczyścić jego imię. Tajemniczy geniusz chce zniszczyć świat, ktoś chce się zemścić, wojna światowa wisi w powietrzu. Dobra, odhaczone, możemy postrzelać i posłać armię bandziorów na ortopedię.

Twórcy nowego „Kapitana Ameryki” napinają się jak mogą, by wykrzesać dramaturgię i poczucie wysokiej stawki. Próbują nas przekonać, że to co się dzieje na ekranie jest naprawdę ważne. I po co? Dawajcie już tego czerwonego Hulka, niech coś rozwali. Demolki nam się chce!

Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat
Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat

Nowy BEZPIECZNY świat. Marvel boi się znowu zaszaleć

Reżyser Julius Onah próbuje bezpiecznie podążać tropem filmu „Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz”. Zbyt bezpiecznie. Historia przyziemna, o facecie bez żadnych mocy w świecie potężnych bohaterów, dawała pole do popisu. To jednak nie Marvel sprzed kilkunastu lat, który ryzykował, zaskakiwał, próbował wyznaczyć nowe kierunki w kinie super hero. Nie czuć jak wiele Sam Wilson musi poświęcić i jak ciężka to dla niego przeprawa. Do tego dziury w fabule próbuje się załatać niepotrzebnym cameo. Dobra, dawaj pan już tego Red Hulka, niech się grzmocą!

„Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat” – to film potrzebny w chronologii MCU, do budowania uniwersum i wprowadzenia kolejnych postaci. Ale to film niekoniecznie potrzebny widzom. Poza tym, Sam Wilson to nie Steve Rogers. Anthony Mackie to nie Chris Evans. W sumie, gdyby ten film od razu trafił na streaming, wiele osób pewnie przewijałoby do sceny, w której pojawia się Red Hulk.

Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat
Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat

Szkoda, że Marvel tak bardzo zachłysnął się nanotechnologią robioną w CGI. Powinien wrócić do prawdziwych i niszczących się kostiumów (cholernie drogich…). Nie chodzi tylko o to, że ładniej wyglądają. Nowy Kapitan Ameryka kolejny film MCU bez fizycznego ciężaru. Ciosy, choć efektowne, nie mają fizycznych konsekwencji. Choć to komiksowe science fiction, staje się odrealnione i niewiarygodne. Ale na osłodę – wkur*** Red Hulk wygląda świetnie!

To dobry film w lidze średniaków. Jeśli dla kogoś intryga polityczno-szpiegowska jest tylko dodatkiem do strzelania, wybuchów i fikuśnych kopniaków, będzie zadowolony. Jeśli komuś nie przeszkadzają drewniane aktorstwo i dialogi wyciosane siekierą – będzie się rewelacyjnie bawił. Bo przecież o to w takim kinie chodzi – o rozrywkę! Dwie godziny bez myślenia o kredycie, drogim maśle i premierze obierającym ziemniaki. Biją się, latają, strzelają, tylko niech już przestaną gadać i niech Hulk zacznie demolkę.

Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat - Red Hulk
Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat – Red Hulk

Niestety, „Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat” to kolejny film Marvela, który zadebiutował w nieodpowiednim czasie. Pamiętacie promocję filmu „Ant-Man i Osa”? Zapewne nie. Zwiastuny zostały zmiecione z planszy, bo wszyscy czekaliśmy na „Avengers: Infinity War”. „Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat” został zepchnięty na boczny tor, bo wszyscy dyskutują o „Fantastycznej Czwórce”, oglądają zwiastun „Thunderbolts” i czekają na chrzęst łamanych kości w „Daredevil: Born Again”.

To nie jest zły film. Idźcie na nowego „Kapitana Amerykę” jak do McDonald’s albo na kebaba. Jak na tani i satysfakcjonujący fast food. Bez wielkich oczekiwań i analizowania co jest w składzie. Bez słuchania narzekań i sprawdzania opinii w Google. By po prostu nakarmić drzemiące w sobie dziecko. Dobra zabawa gwarantowana.

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram

About Post Author

Pan Od Kultury - Wojciech Kozicki

Miłośnik dobrych historii, gitarzysta, fan "Misia" i starych komiksów