Film Małpa, recenzja. Straszny horror?

Małpa – zabawna masakra małpą mechaniczną [recenzja filmu]

Read Time:2 Minute, 36 Second

Wszyscy umierają. Takie jest życie – z tą mądrością Stephena Kinga na ustach, bohaterowie filmu „Małpa” próbują przetrwać hekatombę. Gdy rezolutna masakra trwa w najlepsze, nie wiadomo gdzie ręka, a gdzie noga, widz może dowiedzieć się o sobie czegoś nowego.

Wszyscy mają przerąbane. Nakręcana małpa uderzająca w bębenek to nie zwykła zabawka. Jest złem wcielonym. Klątwą rodziny Shelburnów. Gdy ktoś przekręca kluczyk, a małpka zaczyna grać, ktoś ginie. I to ginie w sposób wyjątkowo makabryczny, aż popcorn staje w gardle. Przerąbane mają Shelburnowie i ich bliscy. Przerąbane mają z „Małpą” widzowie. Wielu nagła krew zaleje.

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram

Film Małpa, recenzja - straszny horror?
Film Małpa, recenzja – straszny horror?

Początek „Małpy” kingowszczyzna aż miło. Zaczyna się motywem dzieciństwa i dorastania, by nagle przeskoczyć w dorosłość i świerzbiące traumy. W ekranizacji opowiadania Stephena Kinga nie ma jednak czasu na refleksję, bo szybko rusza domino zgonów. Fabuła jest tylko dodatkiem do bezrefleksyjnego chlastania, dźgania i przebijania. Od trupa do trupa. To nie makabra jak w „Substancji”. Twórcy nawet nie próbują pozorować, że mamy do czynienia z czymś ambitnym. Czekamy aż przestaną gadać, niech małpa znowu zacznie walić w bębenek i zabrzmi charakterystyczna melodia. No dalej, minęła już minuta od poprzedniego trupa, nie ociągać się!

I nagle łapiesz się na tym, że bawi cię kolejna wybuchająca głowa! Gwarantuję, uśmiejesz się bardziej, niż gdy gołąb rozpaćkał ci się o okno lub gdy twój kot bawił się półżywą myszą…

Menu zgonów jest bogate jak karta dań w chińskim barze. Głowy i kończyny fruwają, krew bryzga. Jest nadziewanie, faszerowanie, przebijanie, patroszenie, dekapitacje, miażdżenie. Dowiemy się również jak długie jest ludzkie jelito oraz jak długo można biegać z płonącą głową. W pewnym momencie śmierci na ekranie jest tak dużo, że się na nią znieczulamy. Jak reżyser rozwiązuje ten problem? Podkręca krwistość. Zamiast eliminować pojedynczych nieszczęśników, z uśmiechem sieje śmierć hurtowo.

Film Małpa - recenzja
Film Małpa – recenzja

To nie jest dobry film… i bardzo dobrze! Takie filmy mierzy się w skali „im gorszy tym lepszy”. Trzeba przyznać, na szitometrze tym razem wybiło srogi wynik. Kicz, komedia, horror, gore, cringe, groteska – to doprawdy zabójcza mieszanka, którą nie każdy strawi. Jeśli jednak ktoś chce popatrzeć na chłopa nafaszerowanego szerszeniami albo na kogoś rozdeptanego przez jelenie na „ciasto wiśniowe”, będzie zachwycony.

Może i Shelburnowie nie mogą pozbyć się przeklętego małpiszona, ale ty filmu „Małpa” pozbędziesz się z głowy błyskawicznie. Imiona bohaterów wylecą z głowy jeszcze zanim skończy się seans. Tytułowa maskotka z filmu Osgooda Perkinsa zapisze się jednak na dobre w annałach popkultury. W tych plastikowych oczach czai się prawdziwe zło. Ten małpi uśmiech mrozi krew w żyłach.

Film Małpa, recenzja
Film Małpa, recenzja

Czy „Małpa” to straszny horror? Gra aktorska jest straszna (drewno aż na deski można rżnąć!), fabuła jest strasznie pretensjonalna. Niektóre sceny strasznie się dłużą. Gdy jednak małpiszon wybijał rytm na bębenku, czułem perwersyjne poczucie satysfakcji z obserwowanej makabry. Ten film jest pop***y i objawił mi pewną życiową prawdę. Poszedłem na „Małpę”, bawiłem się na tym potworku świetnie. Okazuje się, że ja również chyba jestem pop**y.

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram

About Post Author

Pan Od Kultury - Wojciech Kozicki

Miłośnik dobrych historii, gitarzysta, fan "Misia" i starych komiksów