Film „Joker: Folie à Deux” – znowu pręgież i chłosta. Tym razem to jednak nie krytycy filmowi i zwykli widzowie pastwią się nad kontrowersyjnym sequelem. Tym razem to aktor, który zagrał w „Jokerze”, uznał go za „najgorszy film wszechczasów”. Sądzi, że wie dlaczego produkcja poniosła taką klęskę.
Film „Joker: Folie à Deux” znowu brutalnie krytykowany. Amerykański komik Tim Dillon zagrał w filmie strażnika więziennego. Mała rola, wielka krytyka. Aktor był gościem podcastu Joe Rogana „The Joe Rogan Experience” (wideo pod tekstem) i ocenił, że drugi Joker to najgorszy film wszechczasów. („the worst film ever made”). Wyjaśnił również, dlaczego jego zdaniem sequel „Jokera” (2019) poniósł aż taką klęskę.
CZYTAJ WIĘCEJ: Joker: Folie à deux – film, który nie jest „Jokerem” [RECENZJA]
Tim Dillon uważa, że sequel „Jokera” po prostu nie ma fabuły. Zdradził, że siedział na planie z innymi aktorami grającymi strażników Arkham Asylum i „słyszeli ten cały syf”. Podczas lunchu pytali się „co to k*** jest?” i mówili „stary, ale to walnie”. Z zażenowaniem wspomniał też moment, gdy nagle Joaquin Phoenix zaczął śpiewać. Później doszły sceny tańca, „czyniąc ten film totalnym wariactwem„.
Panie Dillon, szkoda, że nie widział pan takich „dzieł” polskiej kultury jak „Listy do M.” i „Diablo. Wyścig o wszystko”…
Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram
Aktor ocenił, że „Joker: Folie à Deux” to najgorszy film jaki widział. Przyznał, że zastanawiał się z innymi aktorami, czy ten film w ogóle ma jakąkolwiek fabułę. Uważa, że „tego filmu po prostu nie da się oglądać. Nie nadaje się nawet na „hate-watching”.
Zapanowała moda na krytykowanie drugiego „Jokera”? Branża filmowa jest podzielona. Quentin Tarantino stwierdził, że jest wystarczająco nihilistycznym odbiorcą, by cieszyć się filmem „Joker: Folie à Deux”, który nie działa jako film i jest totalnym bałaganem. Dodał jednak, że film w końcu go wciągnął, a im banalniejsze były piosenki, tym lepiej. Hideo Kojima („Metal Gear Solid”, „Death Stranding”) stwierdził natomiast, że w ciągu następnych 10 albo 20 lat reputacja tego filmu prawdopodobnie się zmieni wraz z zalewem kolejnych filmów o superbohaterach. Natomiast Paul Schrader, amerykański scenarzysta, reżyser i krytyk filmowy, autor m.in. „Taksówkarza”, już tak subtelny nie był. Przyznał, że po prostu nie wytrzymał i po kwadransie wyszedł z sali kinowej. Próbował wrócić i jednak dotrwać do końca, ale poległ.
Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram