Starożytne demony, szpital psychiatryczny, krwawe zbrodnie, porwane dziecko, uprzedmiotowione kobiety – „Zaklęci” to typowy Graham Masterton. Horror straszny, a do tego protagonista głupi aż strach.
Jack Reed obsesyjnie pragnie kupić Dęby – opuszczony szpital psychiatryczny. Nie wie, że dawno temu „leczono” w nim psychopatów, i to tych popełniających najbardziej sadystyczne zbrodnie. Teraz opuszczona gotycka budowla jest pułapką w którą wpadają kolejne ofiary. Ze ścian i podłóg wyłaniają się ręce i twarze. Rzeźby poruszają oczami. Do tego coś obrzydliwego w worku unosi się w basenie, słychać szuranie, a w oknach majaczy postać dziecka. Podobno 137 pensjonariuszy Dębów nagle zniknęło… ale nie do końca.
Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram
Dawno bohaterowie powieści Mastertona nie mieli aż tak przechlapane. Przed „esencją” z Dębów nie można uciec. Reed musi zmierzyć się z okultustycznymi siłami oraz napatrzeć się na liczne zgony. A trup ściele się gęsto. Pozna także najmroczniejsze tajemnice Dębów, zgłębi druidyczne rytuały oraz nauczy się grać na flecie.

„Zaklęci” – Graham Masterton i krwawa esencja
„Zaklęci” to jeden z najstraszniejszych i najbrutalniejszych horrorów Grahama Mastertona. W Dębach włosy stają dęba. Włócząc się z Reedem po starym szpitalu czujemy, że w mroku czai się coś potwornego. To co tkwi w murach (dosłownie „w murach!”) jest wściekłe, podstępne i rozkoszuje się przerabianiem kolejnych nieszczęśników na papkę. Do tego Masterton wirtuozersko potrafi przechodzić z klaustrofobicznego horroru do zagrożenia na masową skalę. Zło które zalęgło się w Dębach, może wydostać się z budynku, doprowadzając do masakry w całym kraju. I być może Reed będzie musiał w tym pomóc.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dlaczego lubimy horrory? Strach, ewolucja i wewnętrzne aligatory
Masterton nie ma hamulców i nie chodzi tylko o okrucieństwo. Od pierwszych stron Reed podąża za upiorną postacią do nawiedzonego szpitala. Aż do finału okazji na złapanie oddechu jest niewiele. I jak to u Mastertona bywa, finał to ostre hamowanie… a może zderzenie ze ścianą? Graham, mrugnij dwa razy jeśli wydawca zabrania ci pisać epilogi!
Jak to u Mastertona, bohaterowie podejmują mnóstwo durnych decyzji i nawet w obliczu tragedii mają ochotę na drinka. Reed jest natomiast królem matołów i zasługuje na tytuł najgorszego ojca wszechczasów. Chłopina bije rekordy nieodpowiedzialności.
Owszem, to wszystko już było, chociażby w „Domu sztu szeptów” lub „Szpitalu Filomeny”. Nikt tak dobrze nie naśladuje Mastertona jak on sam. Ale to działa. Tak jak w Dębach upiorne ręce wciągają ludzi w ściany, tak „Zaklęci” wciągają czytelnika.
Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram
źródła obrazu
- Zaklęci 2: Pan Od Kultury