Pierwsza powieść Stephena Kinga „Carrie” miała premierę 5 kwietnia 1974 roku. Chociaż to klasyka literatury i absolutny hit od 50 lat, sam Stephen King za nią nie przepada. Do tego stopnia, że na listy bestsellerów trafiła z kosza na śmieci.
Dzisiaj Stephen King to niekwestionowany król horroru. Wirtuoz grania na ludzkich lękach, makabryczny gawędziarz, genialny obserwator, jeden z najlepiej sprzedających się autorów. Autor oferujący w powieściach coś więcej niż tylko strach przed duchami. Jak sam przyznał, gdyby wydał swoją sobotnią listę zakupów, natychmiast stałaby się bestsellerem. Zanim jednak zadebiutował, notorycznie był odrzucany przez wydawców. 5 kwietnia 1974 roku świat wreszcie poznał powieść „Carrie”… i nie od razu ją pokochał.
Chcesz więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram
Historia „Carrie”. Stephen King i droga do sukcesu
Niewiele brakowało, a nigdy nie przeczytalibyśmy „Carrie”. Stephen King, po napisaniu kilku rozdziałów, wyrzucił maszynopis do śmietnika. Żona Tabitha uratowała zapiski i nakłoniła męża do dalszej pracy. Jak sam przyznał, nie tylko chciała wiedzieć co stanie się z Carrie White, ale też pomogła mu spojrzeć na historię z kobiecej perspektywy.
„Carrie” to niekwestionowana klasyka literatury grozy. Genialny horror. A jednak wydawcy uparcie odrzucali debiut 26-letniego Kinga. Podobno ponad trzydziestu powiedziało „nie”. On sam nie do końca wierzył w siłę swojej powieści. Zapewne wolałby najpierw wydać „Miasteczko Salem” nad którym pracował wcześniej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ciekawostki o książce i filmie „Cujo”. Stephen King żałuje TEGO zakończenia?
W jednym z wywiadów Stephen King zdradził, że pomysł na „Carrie” wpadł mu do głowy, gdy pracował jako woźny w liceum Brunswick High. Zaintrygowały go charakterystyczne zasłony w żeńskim prysznicu. Zobaczył tam również plamy na ścianie, które kojarzyły mu się z krwią. Do tego przeczytał w magazynie „Life” artykuł o telekinezie u dojrzewających dziewczyn. Umysł Kinga połączył fakty, dodał szczyptę „Kopciuszka” i po 9 miesiącach pracy powstała jedna z najlepszych powieści grozy w historii.

Gdy później pracowałem w pralni, wszystkie elementy w mojej głowie zaczęły się układać w całość. Wyobraziłem sobie dziewczynę, która musi brać prysznic bez tych zasłon, odartą z prywatności. Zaczyna krzyczeć, bo po raz pierwszy dostaje okresu i nie rozumie dlaczego krwawi. Jej koleżanki zaczynają z niej szydzić, a ona w panice wyciera krew chusteczkami
– opowiedział Stephen King.
Powieść zaczął pisać później, gdy pracował już jako nauczyciel. Miał wtedy tak marną pensję, że musiał zrezygnować z telefonu, by starczyło pieniędzy na jedzenie i lekarstwa dla dziecka. Gdy Bill Thompson z Doubleday zdecydował się wydać debiut Stephena Kinga, musiał wysłać mu telegram. Co więcej, King tworzył „Carrie” na maszynie do pisania należącej do żony, bo nie miał pieniędzy na własną. Później na tej samej maszynie napisał „Misery”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tak Stephen King pisał „Miasteczko Salem” – CIEKAWOSTKI
„Carrie” nie od razu stała się bestsellerem. Pierwszy nakład (hardback) poległ, sprzedało się 13000 kopii, a recenzje nie były przychylne. Po roku powieść ukazała się w broszurowej oprawie (paperback) i sprzedano już ponad milion egzemplarzy. Dopiero wtedy Stephen King rzucił etat nauczyciela i w pełni poświęcił się literaturze suspensu (twierdzi, że nie pisze horrorów).
„Carrie” doczekała się nawet wystawienia na Broadwayu w 1988 roku. Sztukę, kosztującą 8 milionów dolarów, uznano „za jedną z najdroższych broadwayowskich porażek w historii”. Podejmowano jednak uparcie kolejne próby przeniesienia „Carrie” na scenę. W 2006 roku w roli głównej obsadzono nawet drag queen Sherry Vine.
Stephen King krytycznie o „Carrie”
Stephen King nie ukrywa, że za „Carrie” nie przepada. W 1980 roku w wywiadzie dla „Adelina Magazine” wyznał, że pisał „Carrie” z braku innych, lepszych pomysłów. W „Playboyu” w 1983 roku określił powieść jako „clumsy” i „artless”. Przyznał też, że ekranizację Briana de Palmy uważa za lepszą od książkowego pierwowzoru, a nawet przeraziło go zakończenie filmu.
King stwierdził nawet, że „Carrie” przypomina mu „ciastko upieczone przez dziecko – smaczne, ale przypalone i za twarde”. Wielokrotnie powtarzał, że nie lubi samej postaci Carrie White – kojarzy mu się z mordercami znanymi jako „Columbine Killers” (Eric David Harris, Dylan Bennet Klebold), którzy dokonali masakry w szkole Columbine High School.

Przyznał, że Carrie była połączeniem dwóch dziewczyn, które poznał w szkole. Żadna z nich nie dożyła trzydziestki.
Jedna, nazwijmy ją Tina, chodziła ze mną do Durham Elementary School. W każdej klasie jest kozioł ofiarny. Dręczono ją, bo nosiła ciągle te same ubrania. Była cicha, siedziała zawsze w ostatniej ławce. Jednak nawet gdy kupiła nowe ubrania, wciąż ją gnębiono. Druga, nazwijmy ją Sandrą, mieszkała z matką niedaleko mojego domu. Pomagałem jej rodzinie przenosić meble. Nad kanapą wisiał u nich ogromny krzyż. był tak wielki, że gdyby spadł na rodzinę oglądającą telewizję, na pewno ktoś by zginął
– opowiedział Stephen King.
Chcesz więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i Instagram
Tina popełniła samobójstwo. Sandra zmarła z powodu ataku padaczki, gdy była sama w domu. Jak wyznał Stephen King, duchy obu dziewczyn nawiedzały go podczas pisania powieści. Wyjaśnił, że „Carrie” miała być „wizją idealnego świata, w którym Tina i Sandra potrafiłby o sobie walczyć”.
Debiut Stephena Kinga to przede wszystkim lekcja dla początkujących pisarzy. Mistrz wielokrotnie opowiadał jak kolejni wydawcy odrzucali jego tekst, a on kolejne odmowy umieszczał na gwoździu wbitym w ścianę. W końcu zabrakło na nim miejsca. Mógł się poddać, ale po prostu wbił w ścianę dłuższy gwóźdź.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jak Stephen King pisał „To”? Ciekawostki, informacje i zaskakujące inspiracje
Źródło: Screen Rant, Shortlist, The Guardian, „On Writing: A Memoir of the Craft”, The New York Times